Z pielgrzymką w Studzionce
W roku 1868 było wyjątkowo suche i upalne lato. Woda w stawie wyschła, a lustro wody w studni zaczęło się powoli i systematycznie obniżać. Zaczęło brakować wody. Dla mieszkańców Kamionka oznaczało to prawdziwą katastrofę. Część ludzi upatrywała w tym karę boską. Jeżdżono po wodę do sąsiedniego Kamienia, gdzie znajdowała się studnia artezyjska. Zaś po wodę dla zwierząt - do Odry, w okolice Choruli i Kątów Opolskich.
Ktoś wpadł na pomysł, aby udać się po poradę do klasztoru Franciszkanów na Górze Św. Anny. Delegacja z Kamionka na czele z sołtysem opowiedziała zakonnikom o swoim nieszczęściu.
Franciszkanie po wysłuchaniu delegacji udali się na naradę. Tymczasem ludzie z Kamionka w kościele śpiewali „Godzinki”. Po naradzie franciszkanie poradzili delegacji, aby wszyscy zdrowi mieszkańcy Kamionka, a szczególnie kobiety udali się z błagalną procesją w pierwszą sobotę lipca do pątniczego kościoła Nawiedzenia Matki Bożej w Ujeździe. Obok, leżącego już za miastem kościółka, znajduje się cudowne źródełko. Tam należy przeprosić Boga za wszystkie winy i prosić Matkę Bożą o wstawiennictwo u Jej syna.
Zalecenie franciszkanów zostało spełnione. W tym czasie do czyszczących staw przyszedł kominiarz podczas rozmowy z tymi wieśniakami, zauważył podejrzane wilgotne miejsce w środku stawu i wbił tam trzon miotły. Pod warstwą szlamu natrafił na coś twardego. Jak się okazało był to kamień przykrywający jakąś starą studnię.
Radość pielgrzymów po powrocie była nie do opisania. Niedługo potem nastały deszcze i stan wody w studni oraz w stawie podniósł się. W podzięce mieszkańcy złożyli ślubowanie, że odtąd każdego roku będą się udawać z pielgrzymką dziękczynną do Kościółka Matki Bożej w Ujeździe.